Na oficjalnej stronie NASA, której celem jest informowanie o zmianach klimatycznych na świecie pojawiły się dane, które wskazują, że poziom oceanów na świecie spada od niemal dwóch lat, w sumie o 2,5 mm. Może to oznaczać, że zachodzą procesy odwrotne od promowanych przez naukowców wierzących w świecką religię „globalnego ocieplenia”. Wszak najniższy poziom oceanów w historii był wtedy, gdy cała ziemia zamarzła około 600 mln lat temu.
Logiczne jest zatem stwierdzenie, że skoro obecnie ten poziom spada, to znaczy, że lodu musi przybywać i rzeczywiście przybywa, tylko na biegunie południowym. Naukowcy skupiają się jedynie na Arktyce, bo tam rzeczywiście zachodzą procesy wyglądające na skutek ocieplenia, ale gdy tam jest nieco mniejsza pokrywa lodowa to wzrasta znacznie na Antarktydzie i odwrotnie.
Mike Adams, naukowiec, który przez wiele lat zajmował się ochroną środowiska dodał, że jego zdaniem globalne ocieplenie to mit. „Pracowałem w laboratorium wiele lat. Zajmowałem się główne badaniem zawartości metali ciężkich w wodach. Uważam, że ocieplenie klimatu to zwykła mistyfikacja, co łatwo można udowodnić czytając raporty NASA na temat środowiska naturalnego.”
Jednak siła środowiska zwolenników teorii globalnego ocieplenia polega na tym, że jest ono wspierane przez polityków. Dane na temat globalnego ocieplenia uwiarygadnia ONZ-owski IPCC (International Panel on Climate Change) czyli Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu. Ludzie ci nawet nie ukrywają, że ich celem nie jest badanie czy globalne ocieplenie istnieje tylko raczej udowadnianie, że jest ono faktem i wywołuje je działalność człowieka, a skoro fakty mówią inaczej, to tym gorzej dla faktów.
Źródło: ZmianyNaZiemi.pl