Obecnie ludzkość wykorzystuje w tym celu planety. Oba Voyagery przeleciały w pobliżu planet i wykorzystały ich grawitację do przyspieszenia. Nicholson i Forgan stwierdzili, że podczas podróży międzygwiezdnych takie sondy mogą wykorzystywać grawitację gwiazd, która nadałaby im 100-krotnie większą prędkość niż bez jej wykorzystania.
Teraz w International Journal of Astrobiology opublikowali nowe obliczenia, w których złożyli istnienie cywilizacji wysyłającej samoreplikujące się sondy badające przestrzeń kosmiczną. Uczeni założyli, że nowa sonda byłaby tworzona przez sondę-matkę z pyłu oraz gazu międzygwiezdnego i leciałaby w kierunku innej gwiazdy niż sonda macierzysta. Przyjęcie takiego scenariusza oznacza, że eksploracja całej Drogi Mlecznej za pomocą sond poruszających się z prędkością 1/10 prędkości światła trwałaby zaledwie 10 milionów lat. To, jak zauważają uczeni, niewielki ułamek wieku Ziemi. Ich koncepcja może jednocześnie dodawać wagi tzw. "paradoksowi Fermiego". W 1953 roku słynny fizyk zauważył, że z jednej strony istnieje olbrzymie prawdopodobieństwo, iż nie jesteśmy jedyną cywilizacją we wszechświecie. Z drugiej zaś - nie nawiązaliśmy kontaktu z obcymi
Forgan uważa, że paradoks ten można wyjaśnić albo w ten sposób, że w ciągu ostatnich kilku milionów lat w naszej galaktyce nie pojawiła się żadna cywilizacja wysyłająca takie sondy lub też jest ona tak zaawansowana, że nie jesteśmy w stanie wykryć jej sond. Nie wyklucza również, że obcy poszukują cywilizacji na tyle rozwiniętej, by mogła zauważyć sondy, dopóki zatem tego nie zrobimy, nie spełnimy ich warunków brzegowych i nie nawiążą z nami kontaktu.