Sąd Najwyższy w opinii dotyczącej projektu ustawy o leczeniu niepłodności, określanego przez środowiska konserwatywne mianem projektu legalizującego in vitro, wskazał szereg nieprawidłowości natury legislacyjnej. Przede wszystkim sąd zwraca uwagę, że w znacznej mierze projekt tworzy regulacje pozorne i poświęcony jest głównie metodom, które zasadniczo nie mają charakteru terapeutycznego, tzn. nie usuwają stanu niepłodności. Uwag tych, Sejm postanowił jednak najwyraźniej nie uwzględniać.
Jak informują prawnicy z Ordo Iuris pomimo wpłynięcia opinii z Sądu Najwyższego do Kancelarii Sejmu 15 maja, postawione w niej zarzuty nie zostały w żaden sposób uwzględnione przez Komisję Sejmową, która obradowała nad projektem już trzykrotnie po terminie otrzymania stanowiska SN (26.05; 09.06; 11.06). Ponadto w sprawozdaniu z prac Komisji Zdrowia z dnia 11.06, wniesiono o odrzucenie poprawek realizujących postulaty Sądu Najwyższego.
W opinii SN można wyróżnić dwie grupy zarzutów wobec rządowego projektu ustawy. Pierwsze z nich dotyczą niejasnych i nieprecyzyjnych definicji. Taka sytuacja tworzy stan niepewności negatywnie wpływający na poziom bezpieczeństwa prawnego obywateli. Nade wszystko, Sąd Najwyższy podkreśla, że projekt „nie określa właściwie statusu prawnego zarodka” a zawarta w projekcie definicja zarodka nie odpowiada współczesnej wiedzy medycznej. „Brak precyzyjnego określenia statusu zarodków jako najwcześniejszej formy życia ludzkiego stanowi zasadniczą wadę projektu” - stwierdza Sąd Najwyższy w podsumowaniu swej opinii.
Druga kategoria zarzutów jest znacznie obszerniejsza i dotyczy niesprzeczności prawa. Proponowane w rządowym projekcie rozwiązania nie wpisują się w obecnie obowiązujący porządek prawny, głównie przez lekceważenie zasad konstytucyjnych oraz niespójność z regulacjami z zakresu prawa rodzinnego i opiekuńczego. Opinia SN wskazuje, że rządowy projekt narusza normatywy model rodziny oraz zasadę dobra dziecka. Podkreśla się, że regulując sytuację prawną wczesnych etapów rozwoju dzieci poczętych in vitro, projekt winien ustosunkowywać się do szeregu zagadnień centralnych dla problematyki podmiotowości prawnej człowieka. To zaś wymagało współpracy z Komisją Kodyfikacyjną Prawa Cywilnego i Komisją Kodyfikacyjną Prawa Karnego, która jednak nie miała miejsca. W efekcie proponowane przepisy osłabiają spójność systemu prawa – wyjaśniają przedstawiciele instytutu na rzecz kultury prawnej Ordo Iuris.
Ponadto Sąd Najwyższy zwracał uwagę, że regulacje dotyczące dawstwa są niespójne z konstytucyjnym modelem życia rodzinnego i podkreślał, że jego pełna realizacja w ustawie winna wyrażać się w „adresowaniu jej rozwiązań tylko do par małżeńskich”. Tak się jednak nie stało.
Zarówno treść uwag SN do rządowego projektu legalizującego in vitro, jak i fakt całkowitego ich zignorowania w trakcie prac parlamentarnych, wskazuje na czysto instrumentalny charakter projektowanej regulacji. Całkowicie lekceważy ona zarówno względy spójności systemowej prawa jak również dobro dzieci powołanych do życia in vitro. Jedynym beneficjentem tej ustawy będą podmioty świadczące komercyjnie usługi z zakresu metod wspomaganego rozrodu – podkreślają prawnicy z Ordo Iuris.
Źródło: niezalezna.pl