Wspominałem w ubiegłym tygodniu mówiąc o konflikcie związanym z blokadą kont narodowców na Facebooku, że rząd powinien zablokować działalność na terytorium Polski organizacji ingerujących w nasz porządek prawny lub życie społeczne i polityczne.
Powinniśmy zablokować Facebook, prywatną firmę uprawiającą politykę, czy też fundacje które jawnie finansują poczynania naruszające porządek prawny, czyli dotujące "wygłupy" pewnego pana w todze lub demonstracje np. "ciemnogrodu uzbrojonego w czarne parasolki".
Takich skrupułów nie ma prezydent Turcji Recep Erdogan, który nie dba o to, że obrażą się na niego jacyś sojusznicy kopiący pod nim dołki tak jak robią to i pod Polską. Przypadkiem okazuje się, że część z nich to są ci sami.
Amerykańskie portale społecznościowe takie jak Facebook, Twitter czy YouTube, przestały działać na terenie Turcji. Stało się to wczoraj około 13:00 czasu lokalnego. Akcja wynika z działań tamtejszych władz wprowadzonych po to, aby zapanować nad przekazem propagandowym kierowanym do obywateli Turcji.
My w Polsce także doświadczyliśmy cenzury Facebooka, który pozwala sobie wybierać treści jakie nie powinny docierać do Polaków.
Znamy siłę oddziaływania mediów społecznościowych i widzimy jak konsekwentnie rozbito polskie portale prawicowe, które obywały się bez cenzury. Najpierw po Marszu Niepodległości 2011 rozbito NowyEkran, potem Niepoprawnych, teraz sunie w dół S24. Rząd dusz przysługuje tylko wybrańcom.
Blokada w Turcji dotyczy także serwisu Skype, WhatsApp, Instagram oraz Dropbox. Odcięto po prostu wszystkie kanały informacji, na które Ankara nie ma wpływu, choć można powiedzieć inaczej, odcięto zdolność manipulacji społeczeństwem tym którzy nie mają prawa tego robić.
Może jednak w tej sferze należy brać przykład z Erdogana i blokować monopolistom polityczny sabotaż na terenie kraju. Trzymać z daleka łamiących nasze prawo, usiłujących sterować naszym społeczeństwem.
Nowoczesnej V kolumnie serdecznie podziękować. Nowoczesnej wersji marksizmu-leninizmu nie potrzebujemy.